„Moja przygoda z etapówkami MTB zaczęła się od Beskidy MTB Trophy, startowałem w 2007, 2008 i 2009 roku. Moje wspomnienia z tamtych edycji to nienajlepsza pogoda, błoto i dłuugie godziny spędzone w trudnych warunkach. Bogatszy o wrażenia z kilku innych etapówek z różnych stron świata postanowiłem w tym roku sprawdzić jak wygląda obecnie ściganie w uchodzącej za najtrudniejszą polskiej etapówce z bazą w Istebnej. Pojechałem, wystartowałem, ukończyłem – było super.
W Beskidach ogromne znaczenie ma pogoda. W tym roku, po wyjątkowej, bezśnieżnej zimie i braku intensywnych opadów w górach jest wyjątkowo sucho. Ku uciesze bikerów. Po pokonaniu kilkudzisięciu kilometrów prawie nie trzeba było myć roweru !!! To lubię. Wszystkie, nawet najtrudniejsze technicznie, kamieniste i korzeniaste single były przejezdne, oczywiście dla tych dysponujących odpowiednią techniką. Nie jeździłem w okolicach Istebnej od kilku lat i powrót na trochę zapomniane przeze mnie beskidzkie ścieżki był fajnym doświadczeniem. W okolicy przybyło co prawda szutrów i betonowych płyt na niektórych odcinkach, ale mimo to udało się orgom ułożyć ciekawą trasę pełną naprawdę wymagających fragmentów. Nie zabrakło świetnych zjazdów i ścieżek na jedno koło, chociażby kultowych agrafek z Jaworowego, ale również sztywnych długich podjazdów, weryfikujących siłę i przygotowanie kondycyjne. W moim przypadku nie obyło się bez kilkukrotnego butowania pod górę po krótkich, naprawdę stromych ściankach …
Zaskoczeniem była dla mnie ilość obcokrajowców, Polacy byli w zdecydowanej mniejszości, około 30 %. MTB Trophy przez lata zyskał w Europie opinię ciekawej czterodniówki MTB, na którą warto wybrać się nawet z odległych o wiele kilometrów miejsc na naszym kontynencie. Dobra organizacja i rozsądny poziom cen w porównaniu z innymi etapówkami w Europie jest tutaj nie bez znaczenia. Za rok pewnie też się skuszę …”