Tegoroczne 69 Tour de Pologne było trzecią edycją, podczas której został zorganizowany wyścig dla amatorów. Tym razem frekwencja przerosła oczekiwania organizatora, w zeszłym roku startowało 790 kolarzy, a w obecnym 1005. W moim odczuciu poziom tegorocznego TdPA był na bardzo wysokim poziomie, czego dowodem była ilość kolarzy wyjeżdżających pod „ górę męki” – Gliczarów. Ale po kolei. Start w Termach, podobnie jak w zeszłym roku, odbywał się w sektorach startujących co pięć minut. Niestety zjazd kontrolowany na ostry start w Poroninie spowodował duże zamieszanie, w wyniku którego grupy zaczęły się ze sobą łączyć. W tym „bałaganie” i nieoczekiwanym zbyt długim postoju, sytuację pogorszył dodatkowo pociąg z Zakopanego J, który zabrał nam koleje 15 min. Gwizdek sędziego i wszyscy ruszyli, nie zważając na podział w sektorach. Pierwsze kilometry to wspinaczka pod górę Ząb i przeciskanie się między wolniej jadącymi VIP-ami, potem szczyt i luźniejszy zjazd. Po drodze kilka „hopek”, podjazd pod Sierockie, ostry zjazd do Białego Dunajca a następnie osławiony Gliczarów. I tu ku mojemu zaskoczeniu wszyscy jechali, brak piechurów J. Widocznie podpatrzone w zeszłym roku duże przełożenia u zawodowców, max 27-29 oraz korby kompaktowe, dały możliwość pokonania góry „w korbach”. Organizacja, poza samym startem, była na wysokim poziomie, zabezpieczenie trasy super – brawa dla Panów policjantów – atmosfera i doping widzów, pozostawiły niezapomniane wspomnienia. Każdy z nas przez te56 kmmógł poczuć się jak prawdziwy zawodowiec.
Relację przygotował Konrad Korzeniowski, zawodnik drużyny Bikeholicy, której jednym ze sponsorów jest firma Wertykal (na zdjęciach w stroju teamowym)